Forum GRONO (NIE) ODKRYTYCH TALENTÓW Strona Główna
Nowe życie w Nowym Jorku / rozdział pierwszy /

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GRONO (NIE) ODKRYTYCH TALENTÓW Strona Główna -> Jednoczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yenn



Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: wiem, że nic nie wiem? xD

PostWysłany: Wto 15:24, 10 Lip 2007    Temat postu: Nowe życie w Nowym Jorku / rozdział pierwszy /

Łomatkoborska! Odważyłam się... nie zlinczujcie mnie za to coś pod spodem, proszę uniżenie.
Rozdział pierwszy mojej nowej opowieści, toteż wybaczcie brak akcji. Kontynuacji nie planuję tu wklejać, jako że dział wyraźnie nosi nazwę jednoczęściówek Wink ...

Proszę o szczerą opinię i odpowiedź, czy jest sens dalej pisać tego gniotka. Embarassed



Nowojorskie ulice zawsze tętniły życiem, oświetlane światłem neonowych reklam, przecinane odgłosem wiecznie trąbiących samochodów i ludzi, którzy przekrzykiwali się nawzajem. Pośrodku tego całego zamieszania stała jedna, samotna istota, uginająca się pod ciężarem niesionych bagaży. Nikt nie zwracał na nią uwagi, za to ciągle zostawała przydeptywana tudzież popychana przez jakiegoś nieuważnego przechodnia. Miała ochotę wrzasnąć ze złości, ale w ostatniej chwili stłumiła palący ją od środka gniew.

Musisz poznać ludzi, aby coś osiągnąć…

Musisz wypłynąć na szerokie wody, nie możesz ciągle żyć z pensji rodziców.

Wyprowadź się stąd, inaczej skończysz jako zgorzkniała stara panna, kochaneczko.

Literatura? A co to?! Chcesz zostać szalonym artystą-pisarzem, a potem spać w toaletach metra na rozłożonym papierze toaletowym? Wybij sobie to z głowy, nie pozwolę ci zmarnować sobie przyszłości!

Wyjedź stąd, kochanie. Wiesz dobrze, że potrzeba nam przerwy… że musimy od siebie odpocząć, inaczej nasz związek nie przetrwa.



Zwyczajnie chcieli się jej pozbyć, chcieli wreszcie odetchnąć wolnością niczym nie skalaną. Od tej pory nie będą musieli już znosić humorków Pollyanny, nie będą musieli martwić się, że ich córka całymi dniami siedzi zamknięta w pokoju i szaleńczo skrobie piórem po papierze, albo wychodzi na dwór „ w poszukiwaniu natchnienia”, a wraca dopiero wczesnym rankiem.
Tak, Pollyanna była osobą całkiem niebanalną, żyjącą ze świata utkanego jedynie ze słów. Słów tworzących jej misterny światek, oazę spokoju, w której spędzała całe swoje życie. Przepisywała z książek ulubione cytaty i przyklejała je na ścianę – jeżeli nie mogła niczego napisać, po prostu siadała w fotelu i spoglądała na nie w skupieniu. Potrafiła spędzać tak całe noce, a jeśli stworzyła chociażby stronicę nowej opowieści, cieszyła się jak dziecko. Nałogowo wspomagała się kawą i papierosami, jak przystało na pisarza. Jej jedynymi przyjaciółmi były postaci z książek, a życiem – pióro, koniecznie czarne, i pojedyncze kartki. Pollyanna nigdy nie pisywała w zeszytach, bowiem uważała to za nazbyt… nowoczesne. Uwielbiała antyki, pergaminy pachnące starością i pokryte kurzem księgi.

Jedyną rozrywką dla Pollyanny było wyjście do pobliskiej biblioteki, w której jednak nie czuła się zbyt dobrze, ponieważ skupiała na sobie spojrzenia wielu ludzi. Mieszkała w małym angielskim miasteczku, gdzie wszyscy wszystko o sobie wiedzą, a co za tym idzie, mają już i wyrobione opinie.

Zaskoczeniem dla dziewczyny nie było, że zyskała miano odludka, zwariowanej pisarzyny, z której i tak nigdy nic nie wyrośnie. Jako osoba niebanalna i całkiem niekonwencjonalna, Pollyanna nie przejmowała się tymże tytułem. Mogłaby być nawet wiedźmą, przeklętą czarownicą, byleby czerpać ze swoich prac inspirację i satysfakcję. Tymczasem jednak czuła, że popada w coraz większą monotonię, a natchnienie wymyka się jej przez palce… Pustka wypełniająca ją od środka stawała się nie do zniesienia, co zwiększało jedynie porcję wypalanych papierosów i wypijanych filiżanek kawy.

Męczyła się sama ze sobą, tak więc końcem końców cieszyła się, że wreszcie ktoś za pomocą perswazji wymusił na niej przeprowadzkę. Ale… żeby tu?! Tak daleko!? Do Nowego Jorku, miasta żyjącego własnym życiem?! Zaśmiała się pod nosem złowieszczo, a gdy pomyślała o swej nowej pracy, wzdrygnęła się lekko.
Pracowniczka biblioteki „ Cichy Zakątek” ? Na Boga, jakżeż to brzmiało! Tak lekceważąco i … banalnie!

- Przepraszam, ale tamuje pani przejście – usłyszała zniecierpliwiony kobiecy głos.

- Chyba pani widzi, że niestety, ale nie mam zbytnio jak się ruszyć? Te cholernie żółte taksówki nie chcą stanąć, chociaż robię z siebie błazna i komicznie macham na nie ręką. Tak przecież robią wszyscy. – Pollyanna była poirytowana, a ów nieznajoma słysząc angielski akcent panny Swan uśmiechnęła się ze zrozumieniem.

- Pani nie stąd? – zapytała łagodnie.

- Istotnie.

- Tak więc udzielę pani kilku rad jak przetrwać w tej dżungli. Niech pani zawsze patrzy przed siebie, bo inaczej zostanie pani staranowana przez tłum spieszących się ludzi. Po drugie, żeby złapać taksówkę, musi pani się bardziej wychylić i jednym śmiałym ruchem ją przywołać, w żadnym razie machać nią jak oszalała. Jeżeli to będzie koniecznie, niech pani po prostu wyjdzie na ulicę. Pewność siebie i zdecydowanie to domena nowojorczyków, tak więc i pani, chcąc się do nich dostosować, musi przyswoić te cechy.

Pollyanna słuchała kobiety z rosnącym zdumieniem.

- To tylko brzmi tak strasznie. Och, i chyba zapomniałam się przedstawić? Jestem Georgia. Dla przyjaciół GeGe.

- Pollyanna. Miło cię poznać, Georgio. – Swan sztywno dygnęła i wyciągnęła rękę w stronę GeGe. Ta natomiast pochwyciła ją z wyraźnym rozluźnieniem.

- Och, na Miłość Boską! Tak się z tobą zagadałam, że zapomniałam kompletnie o Marku! Do usłyszenia, Pollyanno! – Wcisnęła Pollyannie swoją wizytówkę i mrugnęła okiem.

- Prawie każdy nowojorczyk ma wizytówkę. To ułatwia poznawanie nowych osób i flirtowanie z nimi – dodała, po czym zniknęła w tłumie ludzi. Pollyanna, zszokowana chaotyczną osobą Georgii, otrząsnęła się dopiero, gdy zdała sobie sprawę, że jest już dobrze po jedenastej. Ostrożnie zastosowała się do rad nowo poznanej i pewnym krokiem wyszła na skraj ulicy, wystawiając drżącą dłoń przed siebie i zaciskając usta. Żółty samochód zatrzymał się przed nią z piskiem opon, a ona pozwoliła sobie na lekki uśmieszek.

Może życie w Nowym Jorku czegoś ją wreszcie nauczy.



***



Stanęła przed swoim nowym mieszkaniem i skrzywiła się nieznacznie. Znajdowało się ono na jakiejś brudnej ulicy, gdzie kosze na śmieci zamiast stać leżały, a w zaułkach siedzieli nędzarze, próbując wyłudzić trochę pieniędzy od nielicznych przechodniów. Budynki na Factory Street otoczone były opuszczonymi – tylko teoretycznie, o czym później się dowiedziała – fabrykami, których kominy przypominały kształtem przeraźliwe zjawy, a z których niekiedy wydobywał się jeszcze tajemniczy dym.

Pollyanna przełknęła głośno ślinę, po czym przekroczyła próg swego nowego domostwa. I tu czekało ją spore zaskoczenie. Panna Swan z natury była pesymistką, toteż niemało się zdziwiła, gdy dostrzegła schludnie wyglądające, małe mieszkanko, utrzymane w kremowo-białej tonacji. Wyobrażała sobie bowiem ruderę z łuszczącymi się ścianami i kilkoma złamanymi krzesłami. A tu proszę – zamiast złamanych krzeseł – przywitał ją znajomy zapach antyków, starych mebli pokrytych warstewką kurzu. Książki leżały wszędzie; od podłogi, po parapety i samą toaletę. Pollyanna starannie stłumiła w sobie radość, dokładnie i ponownie sprawdzając adres zapisany na kartce. A kiedy upewniła się, że to tu spędzi sporą część swojego życia, uśmiechnęła się do siebie szeroko.

Okno sypialni co prawda było brudne, jednakże za nim rozciągał się widok na jedną z opuszczonych fabryk.

W tym też momencie Pollyanna Swan westchnęła z zachwytu. Stara budowla wspaniale, a zarazem upiornie komponowała się z niemal pomarańczowym niebem Nowego Jorku, dając tym samym nieopisaną panoramę sprzecznych uczuć; od koloru euforii i nadziei po czerń, symbolizujący smutek i grozę.

Pollyanna poczuła, jak jej ręka bezwiednie kieruje się do torby, wyciąga pióro i kartkę, po czym samodzielnie zaczyna pisać.

Z pasją, której od tak dawna jej brakowało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusiek



Dołączył: 24 Mar 2007
Posty: 4456
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z kosmosu

PostWysłany: Wto 17:02, 10 Lip 2007    Temat postu:

Świetne, mi sie podobało. Byłam u Ciebie na blogu i skomciowałam Wink ale się podlizuję xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yenn



Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: wiem, że nic nie wiem? xD

PostWysłany: Wto 18:09, 10 Lip 2007    Temat postu:

och, dankeee. xD
liluśku, najpierw mówisz, że wyglądam jak jakaś postać z fantasy, a potem się podlizujesz Very Happy? nie wiem czy ci to ujdzie na sucho, oj nie wiem... xD
ale odwdzięczę się Razz
*yenn wchodzi na bloga lil - z opowiadaniem *
Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusiek



Dołączył: 24 Mar 2007
Posty: 4456
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z kosmosu

PostWysłany: Wto 19:07, 10 Lip 2007    Temat postu:

ale ja mam dwa opo RazzRazz
już się boje ^^'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yenn



Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: wiem, że nic nie wiem? xD

PostWysłany: Wto 19:28, 10 Lip 2007    Temat postu:

no to przeczytam dwa. xD
już byłam na nich i oceniłam, że szata graficzna cool . xD
jeszcze tylko tyłek trza ruszyć i przeczytać, a potem skomentować nalezycie. ;d
nie bój się, nie ma czego... ]:->


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusiek



Dołączył: 24 Mar 2007
Posty: 4456
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z kosmosu

PostWysłany: Wto 19:31, 10 Lip 2007    Temat postu:

diabełek?? Diabełek?? ten buzziol to diabelek!! ona mi tu rogi wystawia!!!!!!! aaaaaaaa!!! ratuj sie kto może {{i pod stół}} Laughing
dzienki za pochwale xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yenn



Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: wiem, że nic nie wiem? xD

PostWysłany: Wto 19:44, 10 Lip 2007    Temat postu:

to brzmiało inaczej. Very Happy
ręcę do góry, majtki w dół [ to trochę nielogiczne, jak ręce do góry XD ], pistolet na stół, a wszyscy pod stół.
czy jakoś tak. xD
chwalić lubię . :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GRONO (NIE) ODKRYTYCH TALENTÓW Strona Główna -> Jednoczęściówki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy