Autor Wiadomość
paulina.
PostWysłany: Czw 21:05, 26 Lip 2007    Temat postu:

A ja ci powiem ze nie lubię TH, więc subiektywnie się wypowiem.
Opowiadanie takie zwykłe...zbyt zwykłe. Mało się dzieje, nie ma na czym zatrzymac oka. Taka obyczajowa obyczajówka. Chociaż jakbyś dopisała pare rozdziałów dalej...trochę to nudne.
Tofik
PostWysłany: Nie 20:33, 08 Lip 2007    Temat postu:

Taak ^^
Fea
PostWysłany: Czw 22:30, 05 Lip 2007    Temat postu:

No raczej różne. ^^
Ale o gustach się podobno nie dyskutuje.
Każdego śmieszy co innego.
Tofik
PostWysłany: Czw 21:03, 05 Lip 2007    Temat postu:

Fea napisał:

Wybacz, jeżeli uraziłam cię moją szczerością.


Fea

Szczerość jest najważniejsza.

No cóż, widać, że mamy różne gusta.
Fea
PostWysłany: Śro 13:40, 04 Lip 2007    Temat postu:

Nie podobało mi się.
W komentarzach przy innym opowiadaniu pisałaś, że jest bardzo śmieszne, ale muszę cię rozczarować.
Nie zaśmiałam się ani razu.
Mogło być dłuższe... Bardziej rozbudowane.
Wybacz, jeżeli uraziłam cię moją szczerością.


Fea
Tofik
PostWysłany: Czw 20:28, 10 Maj 2007    Temat postu:

Dziękuje ^^
Madam M.
PostWysłany: Czw 18:56, 10 Maj 2007    Temat postu:

Zgadzam się z Sus... Nareszcie zostali przedstawieni jako NORMALNI LUDZIE, a nie jako wyidealizowani nastolatkowie- bogowie seksu wręcz...
Sus
PostWysłany: Czw 18:52, 10 Maj 2007    Temat postu:

Fajne, łądne i w ogole, Nie sa pokazani ze strony idealow tylko normalnie, albo raczej.. zbyt normalnie Very Happy A Mimixxx rozumiem, sama ich nie lubiilam kiedys... ale jakos dziwnym trafem zachcialo mi sie ostatnio sluchac muzyki i robie to na okraglo Very Happy I... wysluchalam jedna pisoenke.. druga i... fajne nawet xD
Mimixxx
PostWysłany: Czw 17:07, 10 Maj 2007    Temat postu:

mi się w ogóle nie podoba. jak już pisałam nie lubię th, i tym bardziej jak robi się z nich : 'takie coś'
Mimixxx
Tofik
PostWysłany: Sob 11:39, 05 Maj 2007    Temat postu: Dzień z życia rodziny Kaulitzów.

Niemcy.
Loitsche.
Jeden z domków.
A tam, mały Tom Kaulitz.
Ale czy taki mały?
Czternaście lat, czy to mało?
Dla jego rodziców tak.
-Tom! – Krzyczała matka starszego Kaulitza, który nie chciał się ubrać w ‘normalne’ ciuchy.
-Mamo! To, że przyjeżdża ciotka, nie oznacza, że mam się ubierać w jakieś obcisłe ubrania?!
-No dobrze, niech Ci będzie, ale wiesz, że ona tak lubi jak jesteście do siebie podobni.
-To, dlaczego Bill nie może się przebrać? – Matka udała, że nie słyszy pytania, poszła do kuchni szykować potrawy.
Tom wrócił do siebie do pokoju, zobaczył przez uchylone drzwi, że u brata panuje bałagan, a on znowu śpiewa piosenki Neny. Wszedł do swojego pokoju, idealny porządek.
Tak to on, hip – hopowiec z bardzo wrażliwym sercem. Może trochę obrażalski… Spojrzał na swoje oblicze w lustrze, dredy dopiero mu się robiły, ale on i tak nie chciał już dłużej czekać, ważne, że już je ma, błagał mamę żeby pozwoliła mu je zrobić, Bill trochę pomógł…
-Tom! – Po całym domu rozległ się donośny głos Simone. Tom westchnął ciężko, chwycił się za spodnie i poszedł na dół.
-Pomóż mi przygotować stół.
-A Bill?
-Pomagał mi gotować.
-Czemu ja?
-Wiesz, jak ja Cię kocham, nie możesz zrobić tego dla mnie? – Tom uśmiechnął się do matki i wziął od niej miski z jedzeniem.
Bill wbiegł do salonu, potrącając Toma, jego starszy brat wywalił się, lądując głową w sałatce owocowej.
-Bill! – Wrzasnęła Simone. Młodszy syn, pociągnął nosem, matka nie miała siły już na niego krzyczeć, przytuliła syna, mówiąc, by posprzątał i pomógł bratu.
-Wszystko oka? – Zapytał się Bill podając rękę Tomu. Blondyn w dredach tylko warknął i powędrował do łazienki. Zaczął zmywać z twarzy kawałki jabłka, banany, pomarańczy…
-I to wszystko przez Billa! Eh. – Marudził.
-Tom, ciotka przyjechała! – Poinformował Bill, wchodząc do łazienki.
-Bill! Tom! – Usłyszeli głos ciotki Glorii.
-Ciocia Gloria! – Powiedzieli z nutką ironii w głosie, ale ciotka się nie spostrzegła jej.
-Moi ukochani bliźniacy Kaulitz! – Przytuliła ich do swojego delikatnie pulchnego ciała. Chłopcy musieli udawać przy niej, że mają po dziesięć lat, przynajmniej tak uważała ciotka Gloria.
-Może usiądziemy już do stołu? – Simone przerwała martwą ciszę.
-Tak! Jestem strasznie głodna! – Bliźniacy zachichotali się, zważywszy na wagę cioci.
Wszyscy powędrowali do salonu, ciocia od razu usiadła do stołu i zaczęła jeść, Bill chwilę po niej dołączył się do jedzenia, pani Kaulitz również, tylko jeden kulturalny Tom, usiadł, położył serwetkę na kolonach, wziął widelec i nóż w ręce, po czym zaczął jeść, oczywiście z kulturą.
-No, czas na deser. – Powiedziała oficjalnie Simone. – Bill skocz no do kuchni i przynieś go. – Bill posłusznie poszedł do kuchni. Ciotka Gloria zaczęła wypytywać się Toma o wszystko, a on jej tylko odpowiadał.
Chłopak wszedł, niosąc niezgrabnie galaretkę. Tom postanowił się zemścić na bracie i podłożył mu nogę, Bill i jego mała mangowa fryzurka wylądowała w czerwonej galarecie. Tom zaczął się śmiać, a Simone westchnęła ciężko.
-Tom do pokoju, Bill do łazienki. – Rozkazała, uśmiechając się przepraszająco do ciotki.
Pani Kaulitz wzięła synów pod rękę i poszła z nimi na górę.
-Tom, Bill, wiem, że nie lubicie Glorii, ale, po, co cały ten popis?
-No, żebyś dała mi karę i nie musiałbym tam już siedzieć. – Wyszczerzył zęby Tom.
-Ha! A więc Twoją karą jest zejście na dół i towarzyszenie Cioci! A Ty Bill… – Popatrzyła się na syna z małym wstrętem, w końcu miał na całej twarzy czerwoną galaretkę. – Chodź pomogę Ci się umyć. – Wzięła czternastoletniego syna za rękę, ciągnąc do łazienki. Tom nie miał zamiaru schodzić na dół. Poszedł do pokoju, i przez okno zszedł na podwórko. Uciszył psa i wymknął się z domu. Poszedł pod dom Andreasa, kumpel siedział na podwórku i naprawiał rower.
-Strzałka! – Krzyknął Tom przez bramę. Blondyn odwrócił się w stronę chłopaka w dredach, uśmiechnął się przyjaźnie, wytarł dłonie i otworzył furtkę.
-Siema Tom! Dawno się nie widzieliśmy. – Zaśmiał się chłopak.
-Ciotka przyjechała do domu, nie chce mi się z nią siedzieć, chodźmy może zrobić jakieś graffiti! – Wpadł na genialny plan.
-Masz kasę na spreje?
-Pewnie! – Wyciągnął dłoń z banknotem pięćdziesięciu euro.
-Jaki robimy napis?
-Tom i Andi.
-Oka, chodźmy. – Dwójka przyjaciół powędrowała do sklepu. Kupili spreje i poszli na jedno z blokowisk. Każdy chwycił puszkę i zaczęli malować swoje imiona. Tom sprejem czerwonym, a Andreas zielonym. Każdy z nich malował już ostatnią literkę, kiedy z drugiej strony ulicy pojawiła się policja.
-Tom w nogi! – Krzyknął blondyn, chowając puszki do siatki. Tom stał na kartonie, a Andi w pośpiechu potrącił go, Tom zachwiał się i spadł, nacisnął przy tym spreja tak, że zrobił z niebieskiej koszulki – czerwoną. Przeklął pod nosem, podniósł głowę, ujrzał mundur policyjny, którego właściciel pisał coś w policyjnym notesiku…
-Ile masz lat?
-Czternaście.
-Imię i nazwisko?
-Tom Kaulitz.
-Numer telefonu Matki?
-Nie znam na pamięć.
-No to idziesz z nami na komendę.
-A nie możemy pójść do domu?
-Dobrze, a więc chodź. – Tom z opuszczoną głową przemierzał ulice do domu. Co jakiś czas zerkał na policjanta, upewniając się, że to nie jest żart, jednak cały czas szedł obok niego policjant.
Otworzył furtkę, wpuszczając policjanta, obydwoje weszli do domu. Simone właśnie sprzątała obiad.
-O boże! –Krzyknęła widząc syna z policjantem.
-Spokojnie. Pani syn malował sprejem jeden z bloków, zapłaci pani mandat za syna w wysokości dwustu euro…

I tak wygląda dzień czternastoletnich chłopaków, ich matki, ciotki, przyjaciela i policjanta…
Chyba pod koniec trochę skróciłam, ale w porządku, prawda? Wink
Pozdrawiam.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group